Powinna:
- jasno mówić, kim jesteś i co oferujesz,
- podawać dane kontaktowe tak, żeby nie trzeba było ich szukać lupą,
- prowadzić użytkownika za rękę prostą nawigacją,
- działać szybko i dobrze wyglądać na każdym ekranie,
- pokazywać dowody zaufania – opinie, realizacje, certyfikaty.
A poza tym?
Strona WWW to trochę jak dom – ma swoje wejście, pokoje i schowki na drobiazgi.
Minimum, które powinno znaleźć się na stronie, to:
- strona główna – witaj w środku, od razu wiadomo, kto tu mieszka,
- jedna lub kilka podstron (np. oferta, produkty, usługi, kontakt – zależnie od tego, czym się zajmujesz),
- formularz – do kontaktu albo zapisu na newsletter,
- blog – nie jest obowiązkowy, ale świetnie robi za kronikę i wsparcie SEO,
- integracja z platformą mailingową – jeśli chcesz wysyłać estetyczne i uporządkowane newslettery,
- stopka – z informacjami i ważnymi linkami,
- polityka prywatności – bo w internecie trzeba grać fair.
Responsywna strona to taka, która nie gubi fasonu – ani na dużym monitorze, ani na telefonie. Dopasowuje się do każdego ekranu jak dobrze skrojony garnitur albo ulubione legginsy. To znaczy, że użytkownik nie musi powiększać tekstu palcami, przewijać w bok ani zgadywać, gdzie jest przycisk „Wyślij”.
Responsywność obejmuje też szybkość ładowania i logiczne rozmieszczenie treści, tak żeby strona była równie wygodna w biurze, jak i w autobusie.
Jak to działa?
Od strony technicznej responsywność opiera się na tzw. media queries w arkuszach CSS, które pozwalają stronie automatycznie dopasować układ, wielkości elementów i obrazy do szerokości ekranu. Dzięki temu jedna wersja kodu działa poprawnie na komputerze, tablecie i smartfonie, bez potrzeby tworzenia oddzielnych wersji strony.
W skrócie: jedna strona – różne urządzenia – ta sama dobra jakość doświadczenia.
Przykład:
Mała firma sprzedaje ręcznie robione świece w sklepie internetowym. Na komputerze wszystko wygląda świetnie, ale na telefonie (z którego pochodzi 70% ruchu) przyciski są zbyt małe, zdjęcia wychodzą poza ekran, a formularz zamówienia trudno wypełnić. Klientka, która chciała kupić świecę w autobusie, po minucie rezygnuje.
Efekt? utracona sprzedaż, wysoki współczynnik odrzuceń i niższa pozycja w Google, bo strona nie spełnia standardów mobilnych.
